Od niemal dwóch dekad Gosia Andrzejewicz króluje na polskiej scenie muzycznej, zdobywając serca fanów swoją autentycznością i niepowtarzalnym stylem. Karierę rozpoczęła w 2004 roku, kiedy to, mimo licznych propozycji współpracy we Włoszech, postanowiła wrócić do kraju. Podpisanie kontraktu z niezależną wytwórnią płytową okazało się kluczowym momentem, który otworzył przed nią nowe możliwości. Już wtedy nasuwało się pytanie: jak brzmiało jej nazwisko, zanim stała się rozpoznawalną artystką?
Sukces Gosi szybko się rozwijał. Po wydaniu dwóch płyt z premierowym materiałem, artystka zdecydowała się na kompilację największych przebojów w formie albumu typu the best of. Jej utwór Słowa znalazł swoje miejsce nie tylko na listach przebojów, ale również został wykorzystany w kampanii reklamowej popularnego, gazowanego napoju cytrusowego. Co więcej, inspiracja czerpana z tego samego przeboju zaowocowała powstaniem rosyjskiej piosenki na Eurowizję 2012 o tytule What if, co dodatkowo podkreśliło uniwersalny charakter jej muzyki.
Kiedy popularność na rodzimym rynku zaczęła osiągać szczyty, Gosia Andrzejewicz zdecydowała się na ekspansję na rynki wschodniej Europy. Spakowała walizki i ruszyła w kierunku krajów byłego ZSRR, gdzie jej nowatorskie brzmienia i chwytliwe utwory, takie jak Dangerous Game, miały zdobyć uznanie nowych słuchaczy. Nowy wizerunek artystki, podkreślony między innymi przez charakterystyczną sesję zdjęciową w ogrodniczkach, oraz przyjęcie pseudonimu Pearline sprawiły, że jej obecność na arenie międzynarodowej stała się jeszcze bardziej zauważalna.
Co zaskakujące, zanim Gosia Andrzejewicz zdobyła sławę, jej nazwisko brzmiało zupełnie inaczej – była znana jako Andrzejczuk. O tej niezwykłej przemianie opowiedziała podczas rozmowy z czytelnikami Jastrząb Post na Instagramie:
„Tak, zmieniłam nazwisko. Ale nie dlatego, że nagle chciałam je zmienić od tak, tylko mój tata zaczął szukać naszego drzewa genealogicznego i odkrył informacje, że mój pradziadek wchodząc do wojska carskiego w Rosji miał na nazwisko Andrzejewicz. W kartotekach zmienili mu nazwisko na Andrzejczuk, pewnie chcieli go bardziej zrusyfikować, żeby był bardziej rosyjski. Jak wyszedł z wojska to nie zmieniał nazwiska Andrzejczuk i cała rodzina, to kolejne pokolenie właśnie takie nosiła. Ale mój tata stwierdził, że nie powinno tak być, bo to nie są nasze korzenie. Nasze prawdziwe, rodowe nazwisko to Andrzejewicz. Zdobył te wszystkie dokumenty, dzięki którym mogliśmy całą naszą rodziną zmienić na to oryginalne nazwisko.”
Ta osobista historia zmiany nazwiska pokazuje, jak ważne dla artystki jest pielęgnowanie własnych korzeni. Decyzja o przywróceniu rodowego nazwiska nie tylko podkreśla jej autentyczność, ale również stanowi symboliczny krok w kierunku odzyskania tożsamości, który rezonuje z fanami i buduje jeszcze silniejszą więź między nią a publicznością.