Tymon Tymański dał się poznać szerszej publiczności za sprawą udziału w Azja Express 2, gdzie bez większego skrępowania pokazał do kamery newralgiczne fragmenty swego ciała. Dalsze wywiady pokazały, że w kwestii komentowania swojego prywatnego życia jest równie otwarty. Szerokim echem odbiła się wypowiedź muzyka, którą podsumował żonę jako osobę ,,mającą parcie na szkło ze względu na brak ojcowskiej miłości”. Tymański posunął się o krok dalej, informując czytelników Faktu o swoim życiu intymnym: Czasem zdarza mi się wylądować w nie swoim łóżku. Jestem w zasadzie poliamorystą. Moja obecna żona jest bardzo wyluzowana. Mamy cudowny, otwarty związek.
Okazuje się, że żona muzyka, Maria Bros, postrzega kwestię ,,otwartości” ich relacji nieco inaczej: Niestety o rzekomym życiu w otwartym związku dowiedziałam się dopiero z wywiadu udzielonego przez Tymona Faktowi. Nie jesteśmy już razem. Od dłuższego czasu dochodziły mnie słuchy, że mój mąż nie dochowuje wierności, ale nie jestem typem detektywa, który sprawdza wiadomości i wypytuje partnera o każdy szczegół. Nie będę ukrywać, że informacja o niejednej, a wielu zdradach (zwłaszcza o tych, które wydarzały się gdy nasze dzieci były malutkie), była dla mnie bolesna, lecz decyzję o rozstaniu podjęłam wcześniej i niezależnie od tej informacji. Był to więc jedynie dodatkowy argument za tym, że była ona słuszna. (…) Uważam, że jest wiele modeli związków i wielu ludzi. Ja wierzę w ideę monogamii selektywnej, która zakłada, że większość ludzi jest monogamiczna, i chociaż niestety nie zawsze oznacza to wybór jednego partnera na całe życie, to nierozerwalnie wiąże się z wiernością. Wspólnie podjęliśmy ostateczną decyzję o rozwodzie i nie widzę żadnej szansy na powrót do Tymona.
Sam Tymański zrozumiał chyba, że posunął się zbyt daleko, bo na jego instagramie pojawiło się krótkie oświadczenie, w którym tłumaczy swoją niefortunną wypowiedź specyficznym poczuciem humoru: Sytuacja zaczęła się od niefortunnego wywiadu w Fakcie, którego udzieliłem w momencie dla mnie trudnym, spowodowanym nagłym odejściem mojej małżonki Marii Natalii. Pozwoliłem sobie na żart, że mamy cudowny i otwarty związek oraz, iż jestem poliamorystą. Dalej uważam, że to niezły dowcip, chociaż może nie w tym kontekście. Za żart przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni, a w szczególności moją rodzinę oraz najbliższych. Nadal darzę Marię Natalię sympatią oraz szacunkiem, wybaczając jej wszystko – zresztą sam o wybaczenie prosiłem ją w ostatnich tygodniach wiele razy. Chciałbym, aby detale naszego małżeństwa oraz rozwodu pozostały w sferze prywatnej i nie zamierzam kontynuować w mediach rozmowy na ten temat.